czwartek, stycznia 29, 2009

Z innej beczki, a tak naprawdę to wcale nie z takiej innej.

W ubiegłym tygodniu zakończyły się Mistrzostwa Europy w Łyżwiarstwie Figurowym (nie znoszę słowa "łyżwiarstwo" - połączenie w jednym wyrazie literek 'ł', 'ż' z końcówką '-rstwo' musiało dać koszmarny efekt - dużo lepiej to brzmi po angielsku: European Figure Skating Championships, ale nieważne). Ta dyscyplina sportu, jak żadna inna, dostarcza co roku całą masę kuriozalnych pomysłów ubraniowych. Oczywiście jest jasne, że są to przebrania i że w takich kategoriach należy je oceniać (dodatkowo ogranicza je wymóg konstrukcyjny polegający na tym, że mają nie utrudniać jazdy na łyżwach, ale z tym to akurat różnie bywało), natomiast nie zmienia to faktu, że w wielu przypadkach ludzie projektujący te kostiumy wyrządzają prawdziwą krzywdę po kolei łyżwiarzom, sobie i swojej reputacji, a w końcu także publiczności. Ale spokojnie - nie zamierzam bynajmniej umieszczać tu zdjęć tego typu i się nad nimi pastwić, tym bardziej że przypadkowymi gośćmi na moim blogu bywają ludzie obcojęzyczni, którzy mogliby wówczas pomyśleć, że promuję podobne "zjawiska". Zrobię coś wprost przeciwnego. Podam przykład przebrania bardzo ciekawego i to zarówno pod względem konstrukcji jaki i wykończenia, ale też samego pomysłu. Oto zdjęcia:






Oczywiście chodzi mi o to, co ma na sobie kobieta (partnerujący jej facet robi tutaj tylko za tło). Ta sukienka jest naprawdę czymś godnym uwagi - przemyślana konstrukcyjnie i bardzo w klimacie prezentowanego tańca, ale jednocześnie przełamująca kolorem i wykończeniem konwencję, w którą wpisuje ją fason. Dla osób niezorientowanych i tych, które nie mają zamiaru, pomimo mojej zachęty, oglądać filmiku z programem tej pary, wyjaśniam, że sukienka ma "dwa oblicza" (co zresztą sugerują same zdjęcia) i co ciekawe obydwa oblicza są w równym stopniu dopracowane i urokliwe.
Tak naprawdę jednak za ostateczny, bardzo dobry efekt odpowiedzialne są tu genialne okulary (nie przypominam sobie pary, która zastosowałaby taki "gadżet" wcześniej) - oczywiście lekko za duże, ale to na potrzeby show i żeby ludziska spod sufitu areny też je zauważyli. Ten prosty dodatek urządza cały 'look' - brawa dla pomysłodawcy.
Skoro już tak oceniamy, to przyczepić się można i trzeba do długości rękawiczek - powinny być albo bardzo krótkie (tak byłoby moim zdaniem najlepiej) albo dużo dłuższe - sprawiają wrażenie niedopasowanych, aczkolwiek uważam że w tym stroju są jak najbardziej konieczne.
No koniec jeszcze jedna uwaga. "Moda łyżwiarska" rządzi się kilkoma jak się wydaje niezmienialnymi regułami, wśród których szczególnie jedna jest wyjątkowo drażniąca. Polega ona mianowicie na tym, że partner po prostu musi mieć przypięty do koszuli (do spodni, do buta, do krawata, czy do czegokolwiek) przynajmniej skrawek sukienki partnerki (bo gdyby nie miał, to widzowie mogliby nie domyśleć się, że są parą). Od tej dającej często obleśne wizualnie efekty zasady odchodzą powoli Amerykanie i Kanadyjczycy - na starym kontynencie nadal jeszcze trudno o wyjątki. Prezentowana na zdjęciach para, choć w sposób bardzo dyskretny, to jednak poddaje się tej regule.

Na zdjęciach para taneczna Kristin Fraser i Igor Lukanin reprezentująca Azerbejdżan.
Filmik z ich programem jaki prezentowali w tańcu oryginalnym na tegorocznych Mistrzostwach Europy można obejrzeć tutaj.
Za pomoc w znalezieniu zdjęć dziękuję forumowiczom z walley.pl, a w szczególności Majce;-)

3 komentarze:

Mira Maulia pisze...

nice blog.

M pisze...

Thank You so much for the comment you've left on my blog. It means a lot for me.

With love,

fashion abuse

Gabriela Francuz pisze...

Bardziej podoba mi się ta złota wersja, z frędzlami. A kiedyś, dobrych kilka lat temu i kilkadziesiąt kilogramów wcześniej, sama chciałam zostać łyżwiarką figurową - dlatego że zawsze podobały mi się ich stroje ;-)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...