czwartek, stycznia 22, 2009

Wstyd się przyznać, ale naprawdę nie zauważyłem, że but z poprzedniego posta ma czerwoną podeszwę (na szczęście jest efcia;-) Gdybym zauważył, to oczywiście nie pozostawiłbym tego bez komentarza, a wyglądałby on mniej więcej tak:

Łączenie różowego z czerwonym jest zabiegiem ryzykownym i wymagającym odwagi (tym samym prezentowany but dostaje ode mnie dodatkowe punkty;-) bo generalnie ludzie są przekonani, że tak nie można - nawet pani w sklepie z koszulami Wólczanki na pytanie "jaki krawat do różowej koszuli?" odpowiada pośpiesznie "broń boże czerwony" (historia autentyczna). Osobiście byłem też świadkiem niepochlebnych komentarzy kierowanych pod adresem osób, które wpadły na "pomysł", żeby klomby przy odnowionym Krakowskim Przedmieściu obsadzić kwiatkami w kolorach różowym i czerwonym właśnie. Tymczasem jak nie można, jak można. Według mnie to połączenie jest genialne głównie dlatego, że "smakuje" jak zakazany owoc i przez to jest interesujące i intrygujące zarazem. Taki efekt otrzymamy zawsze łącząc zdecydowane kolory, obok których nie da się przejść obojętnie, a do takich zaliczyłbym i czerwony i różowy. W przypadku omawianego buta, połączenie to jest dodatkowo bardzo przemyślane - kolory zostały tu zestawione w taki sposób, żeby każdy z nich miał swoją własną przestrzeń. Tak można. Zresztą w jednym z przyszłych postów będę próbował przekonywać, że kolor różowy da się połączyć z pomarańczowym, i wtedy ten post stanie się dużo mniej kontrowersyjny.

Brak komentarzy:

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...