czwartek, sierpnia 27, 2009

Serena, I take you the way you are

Tenis ziemny jest dla mnie wyjątkową dyscypliną sportu, sprawiającą porównywalną przyjemność z uprawiania i oglądania.
O uprawianiu powiem tylko tyle, że satysfakcja z trafienia w piłkę właściwą częścią główki rakiety (to się czuje i słyszy) z odpowiednią siłą, ustawieniem nóg i skrętem tłowia nadającym piłce pożądaną trajektorię lotu, jest nieporównywalna z żadnym innym znanym mi doznaniem:-P

Teraz trochę więcej o oglądaniu. Jak już oglądać tenis, to tylko w wykonaniu pań - panowie są zbyt perfekcyjni technicznie i przez to nudni, panie natomiast są cudownie nieprzewidywalne a ich gra jest wolniejsza, dzięki czemu można się nią nacieszyć, plus grają z większym wdziękiem (zazwyczaj - sic!).
Siostry Williams lubiłem oglądać od początku ich kariery, bo były po prostu inne niż cała reszta - stworzyły zupełnie nową jakość w kobiecym tenisie, jakość, która ewidentnie wpłynęła na pozytywną ewolucję tej dyscypliny sportu. Poza tym budziły sporo kontrowersji - samą grą (początkowo głównie siłową), ale też zachowaniem (na korcie i poza nim). To jak grają dzisiaj, zachwyca nawet najbardziej zagorzałych ówczesnych krytyków. A grają bardzo agresywnie, prezentując wiele ryzykownych zagrań, które jeśli wychodzą, to zapierają dech w piersiach i nie pozostawiają wątpliwości, kto dominuje na korcie.
Zawsze jakoś bardziej kibicowałem młodszej Serenie, która była dla mnie postacią prezentującą się na korcie w sposób ekstremalnie oryginalny (i to zarówno jeśli chodzi o styl gry jak i wygląd, o czym niżej), a poza tym była tą młodszą, która początkowo dostawała regularne "baty" od starszej i bardziej doświadczonej Venus - w związku z czym potrzebowała wsparcia;-) W końcu się udało - zaczęła wygrywać z siostrą i ze wszystkimi innymi. Wspólnie z Venus zdominowały na pewien czas kobiece rozgrywki - nikt nie był w stanie z nimi wygrać. Dziś siostry nadal okupują czołowe miejsca rankingów i nie myślą o sportowej emeryturze (na którą z pewnością już dawno je stać), przy czym młodsza Serena ma na swoim koncie nieco więcej sukcesów niż starsza Venus.
Obydwie siostry sporo eksperymentują z tenisowym strojem. Szczególnie widoczne jest to w przypadku właśnie Sereny, której masywna budowa ciała wydawałoby się narzuca pewne ograniczenia jeśli chodzi o dobór garderoby. Serena nic sobie jednak z tego nie robi. Potrafi wystąpić zarówno w obcisłym sportowym kombinezonie jak i w powiewającej na wietrze spódniczce. W zestawie zazwyczaj jest sporych rozmiarów biżuteria, często naprawdę genialna, tak jak te cudowne kolczyki na zamieszczonych poniżej zdjęciach. I choć zwykle wszystko jest tu przesadzone, przerysowane, przestylizowany, to jest w tym jakaś metoda i pomysł na własny wizerunek, i ja to w pełni akceptuję.
Serena, crush them! ;-)






Zdjęcia pochodzą z finału Australian Open 2007, kiedy to wracająca na korty po kontuzji Serena dosłownie zniszczyła Marię Sharapovą.

1 komentarz:

Colourblind pisze...

hm... musze zacząć trafiać właściwie w piłkę tenisową :P

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...