czwartek, marca 08, 2012

warszawa mówić potrafi

 
Warszawa mówi. Szkoda tylko, że wciąż głównie głosami duchów z przeszłości, których jest tu pełno. I żeby była jasność, ja absolutnie nie jestem za tym, aby duchom odbierać prawo głosu. Wręcz przeciwnie. Ale jakieś proporcje zachować należy. Dzisiejsza Warszawa ma całkiem sporo do powiedzenia a czasem nawet wykrzyczenia, tylko trzeba dać jej szansę, stworzyć przestrzeń czy wydać książkę taką, jak wielogłosowa powieść "Mówi Warszawa", której sam pomysł zachwycił mnie z miejsca (a dokładnie na przystanku autobusowym gdzie trafiłem na promujący ją plakat). Ale właśnie, pomysł pomysłem, a ze wspomnianym brakiem proporcji jest tradycyjnie problem. I z tym wiąże się mój niewielki zawód. Piszę niewielki bo generalnie liczy się tu pomysł a i samą książkę czyta się świetnie (idealnie nadaje się do autobusu, tramwaju czy metra). Teksty (a jest ich w sumie 21 bo w projekcie zgodziło się wziąć udział 21 autorów-Warszawiaków) są na tyle krótkie, że nawet jak trafiamy na jakiś słabszy, to szybko o nim zapominamy zagłębiając się w kolejny i w sumie nie wychodzimy na tym źle, bo jest tu kilka popisowych numerów.

Dodatkowo w moim przypadku lektura tej książki sprowokowała refleksję nad tym, czym jest dla mnie to miasto. Mieszkam tu już (może zaledwie) 10 lat  i jest to mój dom, moje miejsce na Ziemi, "moje miasto". Z wieloma zakątkami jestem związany emocjonalnie, a z niektórymi już nawet sentymentalnie, wiele nowych odkrywam dopiero teraz. Coraz częściej i uważniej rozglądam się wokół siebie - w autobusie zamykam książkę, żeby pogapić się przez okno, zdarza się, że specjalnie wydłużam trasę. Z równą przyjemnością podziwiam piękno i brzydotę, które tutaj jak chyba nigdzie indziej koegzystują w zupełnej zgodzie. Deklarację "nie lubię Warszawy" odbieram jako policzek, choć jednocześnie jeśli towarzyszą jej jakieś racjonalne argumenty, staram się być wyrozumiały.
Kiedy rok temu wymieniałem kartę miejską i Pani w okienku zaproponowała mi kilka dostępnych wzorów, wśród których był ten z błękitnym niebem, po którym wędrują chmurki w kształcie serca oraz napis "Kocham Warszawę", nie wahałem się ani chwili.

Po książkę sięgnąć należy koniecznie, jeśli nie z miłości do Warszawy to choćby po to, żeby porównać sobie jak do tego samego zadania podeszli pisarze tak różni jak Jacek Dehnel i Sylwia Chutnik (ich teksty notabene umieszczone zostały w książce po sąsiedzku) i wyciągnąć z tego wnioski. Ja wyciągnąłem, choć uczciwie muszę przyznać, że opowiadanie Dehnela czytało mi się z przyjemnością i tym lepiej rozumiem ogólny zachwyt nad jego twórczością  (wliczając samozachwyt autora, który i w tym przypadku jest bardzo czytelny).
 

Brak komentarzy:

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...