piątek, lutego 19, 2010

Alek


Po raz pierwszy zobaczyłem jej zdjęcie w 2003 roku, w "Wysokich obcasach", w artykule poświęconym temu, "co będzie modne tej wiosny". Pamiętam, że zdjęcie było dużym zbliżeniem twarzy i że "prześladowało" mnie jeszcze przez długi czas. Przedstawiało kobietę o niewyobrażalnie oryginalniej (dla mnie wówczas) urodzie, na którą składały się ciekawie osadzone, piękne oczy, masywny, ale idealnie współgrający z całą twarzą nos i oczywiście nasycony i połyskujący, ciemny kolor skóry. Wydarzenie to miało z całą pewnością znamiona zauroczenia a być może nawet zadurzenia. Od tamtej pory minęło kilka lat, przez które jak sądzę nieco dorosłem. Mimo to "stara miłość nie rdzewieje".

Aktualnie jestem świeżo po przeczytaniu autobiograficznej książki Alek Wek. Książka literackim dziełem nie jest (nikt zresztą tego się po niej nie spodziewał ani tym bardziej od niej tego nie oczekiwał), miejscami jest nawet napisana dość niedbale. Nie mniej jednak opisana w niej historia jest zdumiewająca i absolutnie wyjątkowa i choćby z tego powodu warto po nią sięgnąć. Nie zamierzam jej tu oczywiście streszczać, ale pokuszę się o przytoczenie pewnej ciekawostki. Otóż jednym z pierwszych castingów jakie wygrała Alek Wek był ten do teledysku Tiny Turner "Golden Eye" - pojawia się w nim przez kilka sekund zaraz na początku i pod koniec. Wbrew pozorom ten niebywały sukces i związane z nim możliwości w żaden sposób nie przełożyły się na dynamiczny rozwój jej kariery. Bardzo długo klasyfikowana jako egzotyczny typ urody dostawała angaż tylko w bardzo specyficznych projektach. Do mainstreamu trafiła dzięki temu, że kilku ludzi ze świata mody (o którym jest w książce też parę ciekawych zdań) postanowiło zaryzykować i umieścić jej zdjęcie na okładce amerykańskiego Elle. Było to dla mnie o tyle ciekawe, że nigdy nie podejrzewałbym akurat tego środowiska o tak silny konserwatyzm i związany z nim strach przed przełamaniem dominującego trendu nakazującego lansować białe modelki. Na szczęście się udało;-)



Książce zawdzięczam coś jeszcze. Dzięki podanemu w niej przepisowi na sałatkę z masłem orzechowym, mam w swoim repertuarze kucharskim jedną wyśmienitą i bardzo oryginalną przystawkę - oryginalną do tego stopnia, że robiąc ją po raz pierwszy (z minimalnej ilości składników, żeby w razie czego nie za dużo się zmarnowało) sam nie dowierzałem, że wyjdzie z tego coś jadalnego.
A na deser dobra kawa;-)

1 komentarz:

M pisze...

Och NARESZCIE!!!Ile mozna czekac?! Chce wiecej i wiecej!
Drogi Myslaku- do roboty!!!!

Lots of love,
fashion abuse

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...