środa, maja 06, 2009

Koncert

Nie mogłem sobie wymyślić lepszego prezentu urodzinowego (chociaż kupując bilety nie byłem pewien czy na pewno warto - ceny były spore). Jak dla mnie był to koncert, który pod każdym względem mógłby służyć za wzór - ja chcę chodzić tylko na takie koncerty.
Po pierwsze miejsce - Sala Moniuszki Teatru Wielkiego - przestronne i dostojne wnętrze (lekko burżujskie, ale przez to doskonale kontrastujące z surową aranżacją sceny) z rewelacyjną akustyką i chyba bardzo odpowiednie dla tego rodzaju muzyki i tej klasy artystów.
Po drugie wykonawca - Antony Hegarty, który wbrew temu, co się generalnie ludziom wydaje, jest bardzo pogodnym i mimo wszystko szczęśliwym człowiekiem. Na scenie czuje się doskonale - nie wysilając się nawiązuje kontakt z publicznością a przy tym posiada niczym niezachwianą swobodę bycia sobą, czyli transgenderowym artystą, którego niejednoznaczność płciowa w znacznym stopniu determinuje postrzeganie otaczającego go świata i co za tym idzie również jego twórczość. Jego głos brzmi na żywo równie dobrze jak na płytach (a czasem nawet lepiej zyskując jakąś niesamowitą głębię) - muszę szczerze przyznać, że obawiałem się jak to z tym będzie. W nagraniach studyjnych wokal Antony'iego wypada genialnie i dlatego podejrzewałem, że na żywo trudno będzie uzyskać zbliżony efekt. Myliłem się - Antony podchodzi do swoich występów z ortodoksyjnym perfekcjonizmem i profesjonalizmem. Wykonania znanych utworów niczym nie ustępowały wersjom z nagrań - wszystkie pomysły aranżacyjne były bardzo trafione.
Po trzecie wreszcie - cudowna oprawa całego koncertu: począwszy od intrygującego supportu Johanny Constantine, poprzez wykorzystane instrumenty, a na oświetleniu (sugestywnie ilustrującym dźwięki i pomagającym w budowaniu odpowiedniego nastroju) skończywszy.
Długo będę pamiętał to chyba najważniejsze jak dotychczas wydarzenie muzyczne w moim życiu.

Zespół Antony and The Johnsons zagrał w Warszawie 29 kwietnia 2009 roku. Ten post pojawia się dopiero teraz, gdyż następnego dnia po koncercie udałem się w moją pierwszą podróż do Paryża (o czym wkrótce) i dopiero co wróciłem.

1 komentarz:

M pisze...

Piękne zdjęcie :) co za barwy!


Wszystkiego NAJLEPSZEGO :*


Warmest regards,
fashion abuse

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...