wtorek, lutego 10, 2009

turandot, turandota, turandotem

Mój stosunek do opery jest właściwie niesprecyzowany i raczej ambiwalentny. Znajomość zacząłem dość późno i chyba niefortunnie - na studiach poszedłem na Straszny Dwór Moniuszki - jakieś takie przaśne to było. Ale już wtedy bardzo spodobał mi się sam konwenans związany z wyjściem do opery. Całe to "brush your shoes, polish your hair" stało się nieodzownym i bardzo istotnym dla mnie elementem moich późniejszych wyjść. Poza tym - wstyd się przyznać - niesamowicie pociągająca w operze jest dla mnie niespotykana nigdzie indziej możliwość posmakowania kiczu, i to takiego w najlepszym, rzekłbym rasowym bo pretensjonalnym, egzaltowanym i koturnowym, wydaniu. Takiego właśnie kiczu wręcz oczekuje się od tych spektakli i bardzo dobrze, że są one okazją do tego, by mógł on zafunkcjonować w kontrolowany sposób.
Na muzyce nie znam się na tyle, by móc ją oceniać - po prostu jedne rzeczy mnie "chwytają" a inne nie.
Od samego początku mojej fascynacji operą stało się dla mnie całkowicie jasne, że żadna inna forma spektaklu nie daje tak nieograniczonych możliwości inscenizacyjnych - można sobie poszaleć i to bardzo, głównie za sprawą wpisanej w samą koncepcję opery (wspomnianej już) pretensjonalności i koturnowości, ale też dzięki temu, co jest zazwyczaj fabułą opery (a są to historie nie z tej ziemi;-)
Tym bardziej zawsze dziwiła mnie nieumiejętność czy wręcz nieudolność w wykorzystaniu tych nieograniczonych możliwości przez twórców opery (przynajmniej tej warszawskiej).
W totalne zdumienie wprawiły mnie na przykład kostiumy do wystawianej na deskach Opery Warszawskiej Turandot Pucciniego (muzyka chwyta mnie bardzo). Tytułową bohaterką jest chińska księżniczka żyjąca w czasach świetność chińskiego imperium, na dodatek wyjątkowo okrutna (przynajmniej na początku, zanim nie złagodnieje pod wpływem oczywiście miłości). Okrutną chińską księżniczkę, która nie musi się zbyt dużo ruszać po scenie, i która ma prawo wyglądać kiczowato, można ubrać w coś, co się John'owi Galliano nie śniło i tego właśnie oczekuję po tej operze. Tymczasem zobaczyłem kilka sukienek klasy studniówkowej i byłem bardzo rozczarowany. Może to jednak wcale nie takie proste stworzyć kostium kierując się jedynie brakiem ograniczeń. Poniżej zamieszczam małą podpowiedź dla kostiumologów;-)



Muzyka z tej opery naprawdę chwyta - check this out:

outstanding performance #1

outstanding performance #2

Brak komentarzy:

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...